Dwa zlecenia, o których ostatnio wam pisałam, to wcale nie taka świeża sprawa, choć ja wciąż trwam w takim radosnym przekonaniu. Czas jednak płynie nieubłaganie i okazuje się, że od ukończenia pierwszego z nich minęło już, bagatela, pół roku. Motyle salonoweZatem, pokrótce, jak mnie znalazło pierwsze zlecenie? Dawno temu, jeszcze przed narodzinami Damacjusza, a więc … Czytaj dalej Tajne motyle, czyli o moich letnich zleceniach
