Zwinął co tam miał do zwinięcia i usiadł. No, powiedzmy. Fotel stęknął pod ciężarem nieokreśloności.- Ona ciągle płacze. To nie jest normalne.- Jest człowiekiem - usłyszał odpowiedź. - Ludzie tak mają.- Tak. Mali. Jak są duzi, to już nie - westchnął przeciągle, z wyraźnie słyszalną nutą znużenia. - Ona ma już prawie czterdzieści lat.- No … Czytaj dalej Czy to była jesień, synku…?
Tag: Twórczość
Rano, tuż przed świtem
– Witaj, Świtezianko.Milczenie.– Wiesz, myślałam o tobie.Milczenie.– Chciałam rzucić na ciebie zaklęcie.– Zaklęcie, czy przekleństwo? – dość drwiąco uśmiechnęła się nazwana „Świtezianką” istota. Drwina nie zbiła z pantałyku jej rozmówczyni.– W istocie… – zaczęła z błyskiem w oczach. – Tak, w rzeczy samej: chciałam cię przekląć.– O, dlaczegóż? – posmutniała Świtezianka.– A dlategóż – wycedziła … Czytaj dalej Rano, tuż przed świtem
Post groteska
Mam taką fanaberię. By, trochę z racji przedłużających się wisielczych nastrojów w moim życiu, zamiast pisać, na co po części i tak nie mam zasobów, uraczyć Was czymś popełnionym już dawno. Właśnie tak - popełnionym. Trochę jak zbrodnia, które to skojarzenie, podejrzewam, przyznacie sami, bynajmniej nie jest nieuzasadnionym. A tak trafnie obrazuje mój obecny stan … Czytaj dalej Post groteska
Zabezpieczony: Niedźwiadek Miłosz i prezent od Władcy Puszczy (część 4)
Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.
Zabezpieczony: Niedźwiadek Miłosz i prezent od Władcy Puszczy (część 1)
Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.
Tajne motyle, czyli o moich letnich zleceniach
Dwa zlecenia, o których ostatnio wam pisałam, to wcale nie taka świeża sprawa, choć ja wciąż trwam w takim radosnym przekonaniu. Czas jednak płynie nieubłaganie i okazuje się, że od ukończenia pierwszego z nich minęło już, bagatela, pół roku. Motyle salonoweZatem, pokrótce, jak mnie znalazło pierwsze zlecenie? Dawno temu, jeszcze przed narodzinami Damacjusza, a więc … Czytaj dalej Tajne motyle, czyli o moich letnich zleceniach
Lśnienia olśnienia
Po kilkudziesięciu latach doświadczeń, eksperymentów, przymiarek udało mi się POŁĄCZYĆ KROPKI. A może tyle czasu potrzebowałam, by dojrzeć? Może ów szumnie nazywany „kryzysem wieku średniego” okres tak naprawdę jest momentem, w którym wszechświat (piona, Coelho!) pozwala nam doznać objawienia, dostrzec cel? Czy, innymi słowy, właśnie: połączyć kropki na pozornie bezładnej, chaotycznej ścieżce życia? Wymyśliłam sobie … Czytaj dalej Lśnienia olśnienia
Pegazania w blokach startowych. Nr 1.
- No to jestem - woźniczka (jaki jest, na niebiosa, feminatyw od „woźnicy”? Azaliż takiż, czy nie takiż?) rozparła się na koźle fiołkowego faetonu, a zaprzęgnięty doń rumak przewrócił oczami. Bo wpadłam, wiesz, na mieście na Jasona Hunta, tak, że wiesz - idę sobie, idę, gąski przed sobą witką pędzę, nagle patrzę, glaca jakaś drogę … Czytaj dalej Pegazania w blokach startowych. Nr 1.
Śmierć ideału. Hipotetyczna.
Przychodzi do mnie taka zupełnie obca kobieta i mówi z pewnym wyrzutem: - Miałam nadzieję, że opisze pani swoją śmierć.Zmroziło mnie. Swoją śmierć? Miała nadzieję? Co jej ją dało? A czy, proszę pani, starczy, jak opiszę powolną hipotetyczną agonię hipotetycznego związku? Lub coś hipotetycznie w tych klimatach? Matylda strzepnęła z rękawa wyimaginowane drobiny kurzu, zerkając … Czytaj dalej Śmierć ideału. Hipotetyczna.
Starsza pani z ogrodu zoologicznego
Wśród gałęzi otaczających placyk rozłożystych klonów hulał zimny wiatr. Był to jeden z tych listopadowych dni, które dobitnie uzmysławiają rychłe nadejście zimy. Prawda, śniegiem sypało dotąd jak na lekarstwo, ale już takie rzeczy się zdarzały, więc nikt specjalnie nie dostrzegał w tym jakiejś niepokojącej anomalii. Przynajmniej nikt z osób dorosłych. Asia siedziała z naburmuszoną miną … Czytaj dalej Starsza pani z ogrodu zoologicznego
A może…? Smoczy jeździec
I wykoncypowałam. Choć czas, jakiego potrzebowałam na dojście do tej jakże skomplikowanej konkluzji, świadczy co najmniej nienajlepiej o mojej niekoronowanej.Tadam tadam, werble i fanfary, jej miałkość (nie, że w ogóle, aż tak nie zamierzam się przecież umniejszać, ale z racji i z uwagi na ów czas długi, jaki był potrzebny) Herne wprowadza do blogowego swego … Czytaj dalej A może…? Smoczy jeździec
Retrospekcje szeregowej
Szczury uciekały w panice z tonącego okrętu. Jedne, o mniejszej chyba nieco inteligencji od pozostałych, skakały desperacko w wysokie wody z chlupotem rozbijające się o burty. A może one po prostu były lepszymi pływakami? Inne, znalazłszy linę przerzuconą pomiędzy pokładem a szalupą, z dzikim wizgiem kotłowały się przy niej, niepomne na wszelkie względy koleżeństwa i … Czytaj dalej Retrospekcje szeregowej
Zdążyć przed refleksją
Jest tak. Siedzę sobie na łóżku, ręce mam pełne śpiącego Młodego. Wdycham jego maślany zapach (wyczytałam gdzieś w bezkresnych internetach o rewelacyjnej i niepodważalnej skuteczności MASŁA na ciemieniuchę. A że postanowiłam w miarę możliwości nie traktować delikatnej skóry Młodego zbędną chemią, to ochoczo z takiej porady skorzystałam. Proszę bardzo - zjedzcie i zjedźcie mnie jeśli to … Czytaj dalej Zdążyć przed refleksją