Od dawna chciałam to zrobić, będzie z rok. Nigdy nie planowałam „porzucać” blogowania, odchodzić, wyrastać z niego. Ale tak wyszło, sami wiecie jak - że długo mnie nie było. Najpierw chcę bardzo mocno przeprosić wszystkie z Was, drogie kobiety, z którymi korespondencja zamarła po mojej stronie. Tak jak kiedyś było dla mnie nie do pomyślenia … Czytaj dalej Trudne powroty, łaciate potwory
Tag: prywata
Dwie połówki różnych jabłek
Pod rozciągniętymi na ziemi kurtkami, na których siedziały żółciło się całkiem sporo opadłych liści. Ale i tak było im zimno w tyłki. Czarna Pantera zastanowiła się przelotnie, czy nie odbije się to na ich zdrowiu, Matyldzie było wszystko jedno, a Kriss chyba wcale o tym nie myślała. Ściskała oburącz swój kubek z jaśminową herbatą, wpatrując … Czytaj dalej Dwie połówki różnych jabłek
Czy to była jesień, synku…?
Zwinął co tam miał do zwinięcia i usiadł. No, powiedzmy. Fotel stęknął pod ciężarem nieokreśloności.- Ona ciągle płacze. To nie jest normalne.- Jest człowiekiem - usłyszał odpowiedź. - Ludzie tak mają.- Tak. Mali. Jak są duzi, to już nie - westchnął przeciągle, z wyraźnie słyszalną nutą znużenia. - Ona ma już prawie czterdzieści lat.- No … Czytaj dalej Czy to była jesień, synku…?
Tajne motyle, czyli o moich letnich zleceniach
Dwa zlecenia, o których ostatnio wam pisałam, to wcale nie taka świeża sprawa, choć ja wciąż trwam w takim radosnym przekonaniu. Czas jednak płynie nieubłaganie i okazuje się, że od ukończenia pierwszego z nich minęło już, bagatela, pół roku. Motyle salonoweZatem, pokrótce, jak mnie znalazło pierwsze zlecenie? Dawno temu, jeszcze przed narodzinami Damacjusza, a więc … Czytaj dalej Tajne motyle, czyli o moich letnich zleceniach
Lśnienia olśnienia
Po kilkudziesięciu latach doświadczeń, eksperymentów, przymiarek udało mi się POŁĄCZYĆ KROPKI. A może tyle czasu potrzebowałam, by dojrzeć? Może ów szumnie nazywany „kryzysem wieku średniego” okres tak naprawdę jest momentem, w którym wszechświat (piona, Coelho!) pozwala nam doznać objawienia, dostrzec cel? Czy, innymi słowy, właśnie: połączyć kropki na pozornie bezładnej, chaotycznej ścieżce życia? Wymyśliłam sobie … Czytaj dalej Lśnienia olśnienia
Selfie na orbicie Planety Zamiarów
- Tej, Rozalynd, mogłabyś wreszcie przestać tak się miotać jak karaś na tarlisku? - Czarna Pantera z chrzęstem w kostkach rozprostowała nogi. Hamak w nieprzypadkowych barwach tęczy zakołysał się leniwie - Działasz mi na nerwy. Wybitnie. Matylda tylko podniosła wzrok znad czytanej książki, machnęła ręką gestem kota przeganiającego muchę. - Nie bardzo - odparła Rozalynd. … Czytaj dalej Selfie na orbicie Planety Zamiarów
Pandemia zarzewiem rozwodu
Raport z czasów pandemii, część pierwsza.. I - #zostańwdomuNie zostałam w domu dużo bardziej niż byłam w nim już wcześniej, od czasów narodzin Mila. Jedyną zauważalną zmianą jest to, że zaprzestaliśmy jakichkolwiek odwiedzin i zapraszania do nas gości. Czyli i tu niewiele się zmieniło, znajomych na żywo widziałam ostatnio... w czerwcu ubiegłego roku? Ciężko jest … Czytaj dalej Pandemia zarzewiem rozwodu
Co bym przekazał/a swojej młodszej wersji?
Rozalynd, usłyszawszy to pytanie, upiła łyk herbaty, zapatrzyła się na dyndającą z sufitu pajęczynę, zamyśliła. Gorący napój wystrzeliwał z siebie kłęby upajającego aromatu. Cynamon, miód, cytryna, rooibos. Z nutą lukrecji szczypiącą od niechcenia język. Czy była tam, gdzie chciała być? Czy znalazła się w miejscu, jakie przewidziała dla siebie stojąc u progu dorosłości? Czy wówczas … Czytaj dalej Co bym przekazał/a swojej młodszej wersji?
Dziecko u władzy. Dialogi z Damacjuszem, część 2
Nadgryzłam temat rozmówek z Damacjuszem, chwaląc się ongiś tak trochę, jakie to mądre i wygadane mam dziecko, po czym zostawiłam Was z dialogami cokolwiek gównianymi. Może czas wreszcie, u progu wiosny (tak! To już TEN czas, kiedy budzą mnie śpiewy ptaków!), odczarować ten śmierdzący wizerunek mojego starszego syna, z jakim pozostaliście? Dziś wybór rozmówek z … Czytaj dalej Dziecko u władzy. Dialogi z Damacjuszem, część 2
Drugie narodziny matki
Nie jest prawdą, że my, kobiety, przychodzimy na świat z zakodowanym gdzieś w genach instynktem macierzyńskim. Wiele z nas, współczesnych pań, wręcz twierdzi, że nie lubi dzieci. Ja też do nich należałam, kiedyś, w innym życiu. Teraz, z perspektywy czasu rozważając tą kwestię, wysuwam hipotezę, iż owa niechęć, u ludzi płci obojga, bierze się z … Czytaj dalej Drugie narodziny matki
Pegazania w blokach startowych. Nr 1.
- No to jestem - woźniczka (jaki jest, na niebiosa, feminatyw od „woźnicy”? Azaliż takiż, czy nie takiż?) rozparła się na koźle fiołkowego faetonu, a zaprzęgnięty doń rumak przewrócił oczami. Bo wpadłam, wiesz, na mieście na Jasona Hunta, tak, że wiesz - idę sobie, idę, gąski przed sobą witką pędzę, nagle patrzę, glaca jakaś drogę … Czytaj dalej Pegazania w blokach startowych. Nr 1.
Sadystyczna matka, szlify szantażu i fioletowy bobas
Ponieważ, jak zostało już ustalone, miałam do tej pory zbyt wiele czasu gimnastykując się z Milem i urlopującym się od przedszkola Damacjuszem, została nam dodana przez tkające na swych krosnach los nasz Mojry dodatkowa atrakcja w postaci pewnej niegroźnej przypadłości skórnej młodszej progenitury. Przypadłość sama w sobie może nie jakaś męcząca (raczej niekoniecznie atrakcyjna wizualnie … Czytaj dalej Sadystyczna matka, szlify szantażu i fioletowy bobas
Hangar
Jak się już pochwaliłam, sprawiłam sobie zgrabny samolocik. I tak strasznie cieszyłam się tą kolorową myślą o lataniu, o podbijaniu niebios, eksplorowaniu przestworzy. Niestety. Proza życia postanowiła sprowadzić mnie do parteru. I przytrzymać kolanem. Innymi słowy, Damacjusz zbojkotował przedszkole. A my, jako dobrzy, kochający i wspierający rodzice (czy może, według bardziej, jeśli nie fachowej, to … Czytaj dalej Hangar
A gdzie jest twoja Cessna?
Już nie pamiętam, czy był to fragment filmu, może żart opowiedziany przez jakiegoś bohatera, czy może skecz taki gdzieś mi mignął. Dość, że zapadło toto w pamięć, wytatuowało się w przebiegu neuronów. Szło mniej więcej tak: Żona: - Gdybyś nie wydawał codziennie tyle na piwo, które żłopiesz wieczorami przed telewizorem, to po tylu latach miałbyś … Czytaj dalej A gdzie jest twoja Cessna?
Selfie z lukrem raz!
Przeglądam sobie ostatnie fotki i mam ochotę zapytać przy tym Króla Słońce: - Mężu, a czemu ty mi takie brzydkie zdjęcia robisz? Jakieś ujęcia znienacka, zero upozowania, przez co wyglądam na niemal wszystkich jak, jak - no, bardzo brzydko wyglądam. Ty mnie na nich rozpoznajesz? Bo ja siebie nie. Nie wierzę, że tak wyglądam, bo … Czytaj dalej Selfie z lukrem raz!