Od dawna chciałam to zrobić, będzie z rok. Nigdy nie planowałam „porzucać” blogowania, odchodzić, wyrastać z niego. Ale tak wyszło, sami wiecie jak - że długo mnie nie było. Najpierw chcę bardzo mocno przeprosić wszystkie z Was, drogie kobiety, z którymi korespondencja zamarła po mojej stronie. Tak jak kiedyś było dla mnie nie do pomyślenia … Czytaj dalej Trudne powroty, łaciate potwory
Kategoria: Selfik
Dwie połówki różnych jabłek
Pod rozciągniętymi na ziemi kurtkami, na których siedziały żółciło się całkiem sporo opadłych liści. Ale i tak było im zimno w tyłki. Czarna Pantera zastanowiła się przelotnie, czy nie odbije się to na ich zdrowiu, Matyldzie było wszystko jedno, a Kriss chyba wcale o tym nie myślała. Ściskała oburącz swój kubek z jaśminową herbatą, wpatrując … Czytaj dalej Dwie połówki różnych jabłek
Czy to była jesień, synku…?
Zwinął co tam miał do zwinięcia i usiadł. No, powiedzmy. Fotel stęknął pod ciężarem nieokreśloności.- Ona ciągle płacze. To nie jest normalne.- Jest człowiekiem - usłyszał odpowiedź. - Ludzie tak mają.- Tak. Mali. Jak są duzi, to już nie - westchnął przeciągle, z wyraźnie słyszalną nutą znużenia. - Ona ma już prawie czterdzieści lat.- No … Czytaj dalej Czy to była jesień, synku…?
Wesołych Świąt, co brzmi w tym roku tylko odrobinkę ironicznie
W końcówce tego dziwnego roku 2020, z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam przede wszystkim dużo zdrowia. A także, tak zwyczajnie, radości, szczęścia oraz spokoju i pogody ducha! ___________ PS. Chciałam bardzo jakąś ładną kartkę popełnić, i treść życzeń odjazdową wymyślić, ale dopadło mnie życie. Czy może to po prostu był rok 2020...?
Tajne motyle, czyli o moich letnich zleceniach
Dwa zlecenia, o których ostatnio wam pisałam, to wcale nie taka świeża sprawa, choć ja wciąż trwam w takim radosnym przekonaniu. Czas jednak płynie nieubłaganie i okazuje się, że od ukończenia pierwszego z nich minęło już, bagatela, pół roku. Motyle salonoweZatem, pokrótce, jak mnie znalazło pierwsze zlecenie? Dawno temu, jeszcze przed narodzinami Damacjusza, a więc … Czytaj dalej Tajne motyle, czyli o moich letnich zleceniach
Lśnienia olśnienia
Po kilkudziesięciu latach doświadczeń, eksperymentów, przymiarek udało mi się POŁĄCZYĆ KROPKI. A może tyle czasu potrzebowałam, by dojrzeć? Może ów szumnie nazywany „kryzysem wieku średniego” okres tak naprawdę jest momentem, w którym wszechświat (piona, Coelho!) pozwala nam doznać objawienia, dostrzec cel? Czy, innymi słowy, właśnie: połączyć kropki na pozornie bezładnej, chaotycznej ścieżce życia? Wymyśliłam sobie … Czytaj dalej Lśnienia olśnienia
Przechodni półcień, nędzny aktor i powieść idioty
Sobota, połowa sierpnia Rozalynd powoli rozplotła włosy, spuściła je kasztanową kurtyną na kości policzkowe. - A w zeszłą sobotę, a w zeszłą sobotę mieliśmy grilla z naszymi dobrymi znajomymi.To powiedziawszy rozpuściła ręce, spuściła je bezładnie wzdłuż boków. - Dzień wcześniej, w piątek, wrócił z hospicjum, gdzie spędził kilka krótkich dni, wabiony wizjami sprzętu, który miał … Czytaj dalej Przechodni półcień, nędzny aktor i powieść idioty
Selfie na orbicie Planety Zamiarów
- Tej, Rozalynd, mogłabyś wreszcie przestać tak się miotać jak karaś na tarlisku? - Czarna Pantera z chrzęstem w kostkach rozprostowała nogi. Hamak w nieprzypadkowych barwach tęczy zakołysał się leniwie - Działasz mi na nerwy. Wybitnie. Matylda tylko podniosła wzrok znad czytanej książki, machnęła ręką gestem kota przeganiającego muchę. - Nie bardzo - odparła Rozalynd. … Czytaj dalej Selfie na orbicie Planety Zamiarów
Wielkanoc 2020. Edycja specjalna.
Pandemia zarzewiem rozwodu
Raport z czasów pandemii, część pierwsza.. I - #zostańwdomuNie zostałam w domu dużo bardziej niż byłam w nim już wcześniej, od czasów narodzin Mila. Jedyną zauważalną zmianą jest to, że zaprzestaliśmy jakichkolwiek odwiedzin i zapraszania do nas gości. Czyli i tu niewiele się zmieniło, znajomych na żywo widziałam ostatnio... w czerwcu ubiegłego roku? Ciężko jest … Czytaj dalej Pandemia zarzewiem rozwodu
Co bym przekazał/a swojej młodszej wersji?
Rozalynd, usłyszawszy to pytanie, upiła łyk herbaty, zapatrzyła się na dyndającą z sufitu pajęczynę, zamyśliła. Gorący napój wystrzeliwał z siebie kłęby upajającego aromatu. Cynamon, miód, cytryna, rooibos. Z nutą lukrecji szczypiącą od niechcenia język. Czy była tam, gdzie chciała być? Czy znalazła się w miejscu, jakie przewidziała dla siebie stojąc u progu dorosłości? Czy wówczas … Czytaj dalej Co bym przekazał/a swojej młodszej wersji?
Dziecko u władzy. Dialogi z Damacjuszem, część 2
Nadgryzłam temat rozmówek z Damacjuszem, chwaląc się ongiś tak trochę, jakie to mądre i wygadane mam dziecko, po czym zostawiłam Was z dialogami cokolwiek gównianymi. Może czas wreszcie, u progu wiosny (tak! To już TEN czas, kiedy budzą mnie śpiewy ptaków!), odczarować ten śmierdzący wizerunek mojego starszego syna, z jakim pozostaliście? Dziś wybór rozmówek z … Czytaj dalej Dziecko u władzy. Dialogi z Damacjuszem, część 2
Drugie narodziny matki
Nie jest prawdą, że my, kobiety, przychodzimy na świat z zakodowanym gdzieś w genach instynktem macierzyńskim. Wiele z nas, współczesnych pań, wręcz twierdzi, że nie lubi dzieci. Ja też do nich należałam, kiedyś, w innym życiu. Teraz, z perspektywy czasu rozważając tą kwestię, wysuwam hipotezę, iż owa niechęć, u ludzi płci obojga, bierze się z … Czytaj dalej Drugie narodziny matki
Wesołych Świąt! – życzenia 2019
Jak szaleć, to szaleć. To nic, że Milo śpi w najlepsze (tak, u mnie na rękach. I stwierdzam, że trochę ciężkawy jest...). To nic, że powinnam szykować się już do wyjścia do rodziców (od godziny co najmniej, jeśli planuję wyjść na zdjęciach jak człowiek. Najwyraźniej nie planuję. Znowu). To nic, że dom wygląda jak po … Czytaj dalej Wesołych Świąt! – życzenia 2019
Sadystyczna matka, szlify szantażu i fioletowy bobas
Ponieważ, jak zostało już ustalone, miałam do tej pory zbyt wiele czasu gimnastykując się z Milem i urlopującym się od przedszkola Damacjuszem, została nam dodana przez tkające na swych krosnach los nasz Mojry dodatkowa atrakcja w postaci pewnej niegroźnej przypadłości skórnej młodszej progenitury. Przypadłość sama w sobie może nie jakaś męcząca (raczej niekoniecznie atrakcyjna wizualnie … Czytaj dalej Sadystyczna matka, szlify szantażu i fioletowy bobas