Co bym przekazał/a swojej młodszej wersji?

Rozalynd, usłyszawszy to pytanie, upiła łyk herbaty, zapatrzyła się na dyndającą z sufitu pajęczynę, zamyśliła. Gorący napój wystrzeliwał z siebie kłęby upajającego aromatu. Cynamon, miód, cytryna, rooibos. Z nutą lukrecji szczypiącą od niechcenia język.

Czy była tam, gdzie chciała być? Czy znalazła się w miejscu, jakie przewidziała dla siebie stojąc u progu dorosłości? Czy wówczas w ogóle zaprzątała sobie głowę tak dalekim wybieganiem myślami w przód?

Znowu dałam za dużo cukru.

Co było zbędne?

Co zrobiłaby teraz inaczej?

Pajęczyna była pusta, jej lokator musiał dawno wynieść się, być może popędzany ponurą wizją śmierci głodowej.

Pewnie spakował manatki i wyjechał do Irlandii, jak spora część mojego pokolenia. Ta rozsądniejsza, jak się miało po latach okazać.

Upiła kolejny łyk. Tym razem kilkanaście sekund potrzymała płyn w ustach, dla mocniejszych wrażeń sensorycznych. Cynamon. Miód. Cytryna. Rooibos. Lukrecja.

Przełknięcie.

Wspominałam kiedyś o studiach, czy raczej: o błędnych wyborach wieku szczenięcego – powiedziała. – Zdecydowanie moje studia były totalnie od czapy. Były straszliwie nieprzemyślaną decyzją. A tym samym marnotrawstwem pięciu lat życia. Poniekąd także sam fakt PÓJŚCIA na studia. Jakiekolwiek.

Matylda pokiwała głową ze zrozumieniem. Bądź udaną jego imitacją.

– Pochodzę z czasów, kiedy jeszcze kładło się ludziom do głowy, iż studia są niezbędne, jeśli myśli się o „lepszej” pracy – ciągnęła Rozalynd. – I u mnie w domu niby z jednej strony spotykałam się z przekazem, że tak nie jest, ale z drugiej, jednak, chyba ten wiodący nurt jakimś cudem zakorzenił się we mnie bardziej. Może też za sprawą nauczycieli, którzy wciąż podtrzymywali w uczniach ten magiczny obraz studiów jako drogi wybieranej przez mądrzejszych. Jeśli chcesz uchodzić za mądrzejszego – nie możesz NIE MYŚLEĆ o pójściu na studia. Nie było w tamtych czasach jakiegoś doradztwa zawodowego dla uczniów, poza ocenami nie było też jakiejś informacji zwrotnej o tym kto z czego jest dobry, lepszy od innych, czy wręcz ociera się o wybitność. Także w kwestii umiejętności miękkich, bo przecież dzisiejszy świat pokazuje, że takie bywają największym kapitałem.

Matylda pomyślała, że szukanie winnych poza sobą zawsze jest wygodnym rozwiązaniem. Głupim, niedojrzałym, ale wygodnym. Rozalynd podniosła wzrok, spojrzała jej w oczy.

– Nie masz może trochę tego ciasta pomarańczowego, co ostatnio?

Matylda wolno pokręciła głową.

– Szkoda – westchnęła Rozalynd i ciągnęła przerwany wątek.

– Gdybym miała więc możliwość przekazać coś swojej młodszej wersji, to byłoby to właśnie oświecenie w temacie studiów, wyboru ścieżki życiowej. Przekazałabym sobie wszystkie poznane znacznie później, już w dorosłym, postudenckim życiu, techniki określania czego w życiu w ogóle chcę, co przyniesie mi największą radość i spełnienie. A także – wiedzę o tym jak się motywować, jak walczyć z prokrastynacją (dzięki, Andrzeju Tucholski!). Usiadłabym z sobą przy herbacie – zasalutowała Matyldzie trzymaną szklanką – i na spokojnie wyłożyła dlaczego studia wcale nie są warunkiem koniecznym do czegokolwiek. Że może więcej da mi praca. A na studia, starannie przemyślane i dobrane z głową, można iść ewentualnie później, popracowawszy trochę, kiedy okaże się, iż tylko tam mogę zdobyć, rozszerzyć wiedzę, która JEST MI NIEZBĘDNA w życiu, w mojej pracy, ewentualnie z różnych względów CHCĘ ją posiąść. A już na pewno wybiłabym sobie z głowy jakąkolwiek myśl o pójściu na studia niezgodne z zainteresowaniami, tylko dlatego, że WYDAJE mi się, że MOGĄ być ciekawe.

– Tak, to trochę ironiczne – wtrąciła Matylda, którą już od dłuższego czasu świerzbiło, by wygłosić jakiś truizm – iż w młodości zakładamy, że przecież mamy mnóstwo czasu i zawsze jeszcze zdążymy wyprostować błędnie obrany kurs. Że jak nie teraz, to kiedy indziej. A potem, znienacka, dopada nas życie, wraz z kumpelą swą, dorosłością, walą nam z plaskacza i śmieją się w twarz z tej szczeniackiej naiwności. Powinniśmy bardziej uwierzyć klasykom w prawdziwość ich słów, wytatuować je sobie w zwojach mózgowych:

„Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna”*

i:

„Życie jest tylko przechodnim półcieniem,

Nędznym aktorem, który swoją rolę

Przez parę godzin wygrawszy na scenie

W nicość przepada – powieścią idioty,

Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą.”**

Na chwilę obie zamyśliły się, podczas gdy cytat z Szekspira wybrzmiewał w przestrzeni pomiędzy nimi.

– Ale wiesz – ożywiła się nagle Matylda – mam gdzieś w sekretarzyku skitrane praliny Lindta.

____________

A Wy? Co byście przekazali swoim młodszym wersjom?

Gdybyście mogli w jakiś magiczny sposób coś sobie z lat – może niekoniecznie młodzieńczych – ale młodszych, wcześniejszych, przekazać?

W ramach dumnie w ubiegłym miesiącu ogłoszonej zabawy Pegazania. Część pierwsza oraz nakreślenie idei – tutaj.

____________

* „Śpieszmy się” ks. Jan Twardowski

** „Makbet” William Szekspir

42 myśli na temat “Co bym przekazał/a swojej młodszej wersji?

  1. Żałuję, że nie mogę się tu nagrać. Chciałabym tak wiele natrajkotać. Powiedziałabym, chcesz to studiuj, nie chcesz to nie rób tego. Jeśli już to sama wybierz kierunek. Warto być w czymś dobrym, czy to zostając piekarzem, nauczycielem, czy masażystą. A studia to fajna sprawa, poszerza horyzonty. Daje możliwości przyjaźni na całe życie. Raz obrane i źle nie martw się naprawdę zdążysz. Na studia na miłość nawet mając 50 lat zdążysz. Tylko urodzić dzieci trzeba lub nie w odpowiednim okresie życia. Dziecko,powiedziałabym, pamiętaj szczęście, spełnianie się… nie są przypisane tylko do młodości. Żyj tak, aby nie krzywdzić innych i SIEBIE!!! Są rzeczy, które warto w życiu zrobić, ale i takie, których nigdy nie należy. Wystrzegaj się decyzji, których nie można naprawić, np.aborcji. raz zabite dziecko nie ożyje. Może począć się inne, ale nie to samo. Zawsze pytaj się siebie, czego Ty chcesz a nie mama, mąż, pracodawca… Bądź szczęśliwa po swojemu!! To Ty jesteś ważna.

    Polubione przez 1 osoba

        1. Ale wydaje mi się, że jednak często jesteśmy tak skołowani, że NIE WIEMY jak czujemy. Nie wiemy czego chcemy, kim chcemy być. Albo, że cudze pragnienia UWAŻAMY za nasze własne. Gdyby tak nigdy nie było, reklama nie miałaby prawa bytu 😉
          I chyba częściej to skołowanie towarzyszy nam za młodu właśnie.

          Polubienie

    1. I dziękuję Ci za ten piękny, długi komentarz 🙂
      Czy dołączysz do zabawy i napiszesz u siebie post o tym, co Ty chciałabyś wiedzieć wcześniej? O mądrościach życiowych, które chciałabyś wcześniej posiąść?

      Polubienie

  2. Widze ze wszyscy odpowiadaja tutaj, a mialo chyba byc na naszych blogach? Czy cos pokrecilam?
    Tez tu odpowiem, a co mi tam.

    Przekazalym mlodszej Sylwii, zeby nie sluchala idioty z salonu Ery i poszla na studia, na ktore chciala, czyli Arabistyke. Bo idiota z Ery powiedzial, ze po tym kierunku nie ma w Polsce przyszlosci. Ale Sylwia jeszcze wtedy nie wiedziala, ze na Polsce swiat sie nie konczy! I nie poszla na Arabistyke.

    Ale jest jeden haczyk: czy to nie zmieniloby wszystkich pozniejszych zdarzen? Bo jesli mialabym nie miec swojego syna, męża i corki, to obejde sie bez Arabistyki 😉

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Hehe, w tym zawsze istnieje pewien haczyk 😉
      Czyli u Ciebie też kwestia studiów wypłynęła 🙂

      Jak najbardziej to miało być w postaci postu na swoim blogu – takie było pierwotne założenie, i jeśli tak chcesz zrobić to zawsze jeszcze możesz 🙂 Chętnie poczytam jak to się stało, że ów idiota z salonu Ery miał taki decydujący głos w temacie wyboru Twej przyszłej kariery 🙂

      Polubienie

  3. Pingback: Zabawa u Herne
    1. Ha! Racja! Popełniłaś i nawet go chyba kiedyś czytałam (zaraz się upewnię czytając ponownie :)).

      A btw – czy wiesz, że często u Ciebie jest zablokowana możliwość komentowania? Wygląda to tak, jakbyś nie była tego świadoma, bo wspominasz we wpisie, iż czekasz na nasze uwagi… a tu zonk – nie da się nic napisać 😦

      Polubienie

  4. Ja bym młodszej wersji siebie bym powiedziała, żeby się tak nie przejmować. Wszystko mija. I jeszcze może bym mrugnęła okiem i wyszeptała: „Młoda, będzie dobrze! Lepiej niż Ci się teraz zdaje, nie bój się tak!” 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  5. Po pierwsze, cytując klasyka :”Żołądek to nie San Francisco”. 2 – Nie popijaj wódki herbatą. #- Nie pij NIGDY Wściekłych Psów, a potem nie chodź do łazienki wyłożonej lustrami, bo nie będziesz umiała wyjść.4 – Nie kupuj w dorosłym życiu biletów miesięcznych, bo kanar nigdy do Ciebie nie dotrze, a jak już dotrze, to machnie ręką. – 5 – Nie farbuj się na czarno, bo będziesz wyglądać jak debil.
    …A to dopiero początek 😀

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s