Tytułem wstępu nadmienię nieśmiało, iż za rodziców tego wpisu uznać możemy zarówno post Alex, jak i – a w zasadzie to głównie – tych wszystkich niezwykle miłych ludzi, których rozmowy zdarza mi się słyszeć gdzieś za plecami. Tym częściej, im większy mam brzuch, a jest on już dość pokaźnych rozmiarów; na tyle pokaźnych, że upierdliwie mi się z nim chodzi na spacery po lesie. (Grawitacja bywa rzeczą straszliwą.) Pozostaje mi się chyba tylko cieszyć, że mieszkam w niewielkiej miejscowości, dzięki czemu ilość takich życzliwców jest siłą rzeczy ograniczona. I zawężona, jak mniemam, raczej do tych, z którymi nie wymieniam zdań, ni uprzejmości.
Owo nieszczęsne „500+”, którym PiS ludziom mnie podobnym oddał raczej niedźwiedzią przysługę. Nigdy nie popierałam tej koncepcji, konsekwentnie uważając ją za głupią, nieprzemyślaną i ewidentnie skrojoną pod publiczkę. Widziałabym mnóstwo innych sposobów na rzeczywiste wsparcie rodzin z dziećmi, jeśli już priorytetem miało być, przepraszam za uproszczenie, wsparcie rozrodczości. Czy, innymi i może ładniejszymi słowy, chwalebne w swej wymowie zapobieżenie demograficznej zapaści. Bezpłatne żłobki i przedszkola dla WSZYSTKICH dzieci, na przykład. Być może jakieś zwolnienie z podatku (dochodowego, bądź może VAT?), czy też znaczące ulgi, lub odpisy. W sumie im Damacjusz jest starszy, tym takich możliwości dostrzegam więcej, w miarę natykania różniastych nowych przeszkód i barier.
500+ promuje tylko rodzenie i samo posiadanie dzieci, a nie wspiera jakoś szczególnie rodziców, którzy chcą jednocześnie pracować, a więc tym samym, podkreślmy, przyczyniać się do wzrostu PKB. Przeciwnie – w niektórych przypadkach wręcz zachęca, by choć jedno z rodziców porzuciło pracę, o czym już nieraz alarmowali ekonomiści.
Szczerze powiem, że cokolwiek mdli mnie, gdy słyszę o „tych wszystkich kobietach, które nagle rzuciły się do rodzenia”, bo rządzący sypnęli groszem za każde urodzone dziecko. De facto – za każde od drugiego wzwyż, na pierwsze przecież dopiero teraz, przed kolejnymi wyborami, „znaleziono” fundusze, co pewnie przyjdzie nam wszystkim jeszcze odpracować. Prawda jest taka, że tylko nieliczne grono beneficjentów „500+” zdecydowało się na dziecko, bo państwo przyznało na dzieci trochę pieniążków. Spójrzcie, jak wiele dzieci narodziło się w ciągu ostatnich kilku lat w rodzinach pochodzących z roczników 80-tych, a więc wśród ludzi z WYŻU DEMOGRAFICZNEGO. To obecni trzydziestoparolatkowie, którzy wreszcie „ustawili się” w życiu zawodowym, osiągnęli względną stabilizację pozwalającą na myślenie o potomku. Obecnie kariery robią nie tylko mężczyźni, bo i kobiety chcą i MOGĄ spełniać się zawodowo, wiek w którym ludzie decydują się na dzieci siłą rzeczy przesunął się zatem o te kilka, kilkanaście lat względem poprzednich pokoleń. Tak więc związaliśmy się z kimś na stałe, ale też umościliśmy się względnie w naszych pracach, wypracowaliśmy sobie jakąś pozycję zawodową, pobraliśmy kredyty na własne cztery kąty. Dopiero teraz z czystym sumieniem, jeśli planowaliśmy kiedykolwiek powiększenie rodziny, mogliśmy pomyśleć o progeniturze. Mając świadomość, że teraz już damy radę ją utrzymać, bo kto myśli, że dzieci w naszym kraju to sama radość i niewielkie wydatki, to jednak jest fantastą. Może zwolennicy teorii o „cudzie 500+” zachcą w tym miejscu zapytać naiwnie: „czemu w takim razie owi trzydziestoparolatkowie nie poczekali jeszcze trochę? Czemu te trzydziestoparoletnie businesswomen rodzą akurat teraz, a nie za pięć, dziesięć lat?” Odpowiedź jest banalna: biologia. Ten słynny metaforyczny tykający zegar biologiczny. [Wszystkich zainteresowanych tematem korelacji wieku kobiety i ciąży odsyłam do ciekawego artykułu Nicole Sochacki-Wójcickiej, znanej w sieci jako Mama Ginekolog]
I niby większość społeczeństwa jest świadoma tego, że nie wszyscy- ba, zdecydowana mniejszość przecież – beneficjentów „500+” to patologia, której oczęta zaświeciły się na możliwość łatwego zarobku na rozmnażaniu. Co jednak rzuca się w oczy, to że w prędkich słowach wielu ludzi wrzuca wszystkich z małymi dziećmi i wszystkie ciężarne do jednego worka z opisem „500+”. Że tych wielu patrzy na nich wszystkich z pode łba, podejrzliwie, a może wręcz z pewną złośliwością, przyganą, no bo przecież na pewno połasili się na „nasze pieniążki” i to DLATEGO mają dzieci. To PiS stoi za tym cichym osądem, za tą ludzką nieufnością i wręcz nieżyczliwością. Do tego przywiodło nas to głupie i nieprzemyślane rozdawnictwo.
Może być tak, że to moja paranoja, ale odnoszę również wrażenie, że teraz, przez „500+” ludzie są jednocześnie mniej skorzy do ustępowania ciężarnym miejsc w kolejkach, etc. Nie, żeby do tej pory nie było z tym problemów, po prostu teraz jakby chcieli dodatkowo jeszcze ukarać je za owo połaszenie się na państwowe pieniądze, na zasadzie: chciałaś bachora, żeby dostawać kasę, to teraz se cierp, czekaj se w kolejce, jak my wszyscy, w dupie mamy, że możesz tu zaraz zemdleć. Jak wspominałam na początku, brzuch mam imponujący (ponoć w kolejnych ciążach to normalne i mam się nie przejmować), a choć regularnie stawiam się do punktu pobrań krwi na badania (abstrahując już, że płatne, bo przecież jak chodzę do lekarza prywatnie, to i badań NFZ mi nie zrefunduje, choć większość z nich obligatoryjna jest w KAŻDEJ ciąży, a ja wszelkie zdrowotne składki mam regularnie opłacane od ponad dekady) i dzielnie niemal codziennie robię podstawowe zakupy, to dotychczas ustąpiono mi miejsca TRZY razy. Trzy razy w ciągu czterech miesięcy, gdzie ciąża jest doskonale widoczna.*
Rozumiem, że takie ignorujące postawy wynikać też mogą ze zwyczajnego niedouczenia, jeśli w szkołach na lekcjach biologii często większy nacisk kładzie się na budowę pantofelka, bądź innej niezwykle frapującej ameby, niźli na wytłumaczenie przyszłym potencjalnym rodzicom, ciociom, wujkom etc. na czym właściwie polega ciąża u gatunku homo sapiens. (No i ok, przyznaję też, że sama jakoś nie domagam się przepuszczania, możliwe, iż gdybym poprosiła o takowe, to sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale, wiecie, trochę mi jednak głupio…)
Najgorsze są chyba właśnie jednak te wspomniane na początku pełne wymownej pogardy spojrzenia oraz te słyszane za plecami konstatacje, że „to wszystko efekt 500+”. Denerwujące niesłychanie z poziomu człowieka, który za żłobek dziecka płaci całkiem sutą sumkę z własnej kieszeni (bo nie ma miejsc w żłobkach publicznych), a korzystać zeń w ogóle musi, gdyż wrócił do – param param – generującej jakiś tam, również publiczny, zysk pracy i do większości specjalistów z dzieckiem chodzi prywatnie (bo kolejki do przychodni na NFZ, tych dziecięcych również, wołają o pomstę do nieba, nawet jeśli ma się skierowanie z opisem „CITO”), a jedyne pieniądze jakie dostał od państwa na dziecko, to słynne jednorazowe „becikowe”.
Zdecydowanie uważam, iż przed podjęciem osądu przydało by się trochę więcej empatii.
*[Gdyby ktoś nie wiedział DLACZEGO właściwie POWINNO SIĘ przepuszczać ciężarne w kolejkach, bądź ustępować im miejsca w komunikacji miejskiej, to odsyłam do merytorycznego tekstu napisanego przez cytowaną już wcześniej panią ginekolog, o TUTAJ.]
A jakie są Wasze spostrzeżenia w tym temacie?
Może czasem trudno nam rozróżnić, która matka rodzi by wzbogacić się o nowe świadczenie, a która niezależnie od niego decyduje się na posiadanie potomstwa. Ja w swoim wpisie poruszam kwestię marginesu, gdzie dzieci rodzą się na potęgę, a owe świadczenie jest wykorzystywane bezmyślnie. Temat znam nie tylko z mojego otoczenia, ale również z pracy, gdyż jestem zatrudniona w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, a jakby tego było mało zajmuje się dziećmi które trafiły do pieczy zastępczej. Każdego dnia coraz bardziej przeraża mnie efekt marnotrawienia naszych pieniędzy na rzecz ludzi, takich jak matki, które opisałam u siebie. Tu potrzeba konkretnych regulacji, zasad, zmiany systemu, byśmy wszyscy nie museli ponosić konsekwencji niekontrolowanej prokreacji. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zgadzam się z Tobą, oczywiście! Wiem też, jakie przypadki miałaś na myśli tworząc swój wpis na blogu, jasno to wyłuszczyłaś 🙂 Mój mąż też pracuje w miejscu, gdzie codziennie nasłucha się o patologicznych przypadkach, w tym takiego właśnie marnotrawienia naszych pieniędzy (MOPR).Co chciałam jednak uwypuklić u siebie, to że właśnie przez takie nieprzemyślane kroki jak „500+” sprawia się, że do jednego worka wrzucani są wszyscy rodzice małych dzieci i ciężarne, zupełnie niesłusznie i niesprawiedliwie przez to oceniani przez naprawdę spore rzesze ludzi. To bardzo krzywdzące.Przyznam Ci się na marginesie, że za ten wpis zabierałam się – jak zawsze bardzo ślimaczo 😉 – jeszcze zanim u siebie opublikowałaś swój. Pozwoliłam sobie zalinkować do Twojego postu jako swego rodzaju kontrapunktu do mojego 🙂
PolubieniePolubienie
Przyznam, że jeśli ja miałabym mieć teraz dziecko, nie obrazałabym się na 500+, oczywiście że złożyłabym wniosek i pobierała świadczenie. W końcu to moje pieniądze, które co miesiąc oddaję państwu w podatkach (tzw. ukryte bykowe). Jest to pewnego rodzaju wymiana, ja płacę podatki, które państwo mi oddaje (przynajmniej w części) i w cale na tym nie zyskuję, tak jak niektórzy sądzą. To nie są pieniądze z nieba albo od Boga, to pieniądze ludzi pracujących, płacących podatki. Kiedyś przeczytałam gdzieś komentarz osoby, będącej zwolennikiem PiS. Napisała, że będzie głosować na PiS, bo ta partia jest bogatsza, ma większe środki finansowe na działania prorodzinne. Partia ma środki… nie trzeba tu nic dodawać 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja również wychodzę z tego co Ty założenia i również ustawię się w kolejce po 500+. Tak, jak mówisz – to poniekąd moje własne pieniądze, które do mnie wrócą 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Oczywiscie że to są Twoje pieniądze!Obywatele nie ponoszą konsekwencji złego prawa! Dlaczego miałabyś odbierać coś swoim dzieciom, w imię czego??Na tej samej zasadzie nie korzystajmy z ulgowych przejazdów dla uczniów i studentów, i w ogóle na złość babci odmroźmy sobie uszy…przecież to paranoja po prostu! Ten rząd jest koszmarny, niekompetentny i szkodliwy, ale akurat to, że rodzice dostaną wsparcie na dzieci to nie jest żadna tragedia!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
O, to to!
PolubieniePolubienie
Nie wiem,jakim trzeba być dzbanem żeby wrzucać do jednego wora normalnych ludzi mających dzieci i patolę żyjącą tylko z zasiłków i zapomóg (którzy żyli z nich również przed 500 plus, takie rodziny były zawsze). Rozumiem frustracje wynikającą z obecnych rządów, sama nie jestem fanką rozdawnictwa i działań dążących do dezaktywizacji zawodowej kobiet, ale jednocześnie obwinianie o to ludzi, bo decydują się mieć dzieci, jest po prostu paranoją. Generalnie debili nie brakuje, po obu stronach każdego sporu, dlatego powiem Ci jedno: nie musisz się przed nikim tłumaczyć ze swojego życia i swojej rodziny! Niech debile się zajmą swoim potomstwem lub jego brakiem, a Ty lepiej dbaj o brzuchala i jego zawartość!🙂I nie przejmuj się idiotami!😘
P.S. Niewystępowanie pierwszeństwa kobietom w ciąży to dopiero jest prawdziwa patologia!😞Nigdy czegoś takiego nie zauważyłam, ale też temat nigdy mnie bezpośrednio nie dotyczył, dlatego zasmuciło mnie to, co piszesz…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fakt, niestety zawsze w populacji będzie pewien odsetek idiotów i innych dzbanów. Trzeba z tym żyć i nie przejmować się ich opinią. Jak napisałaś: przed nikim nie musimy się tłumaczyć ze swojego życia 🙂 Trzeba tylko czasem nabrać większego dystansu do świata i przyoblec się w grubszą skórę, co jednak przy szalejących w ciąży hormonach nie zawsze jest łatwe 😉
Co do ustępowania ciężarnym, to też nie zdawałam sobie sprawy ze skali zjawiska, dopóki sama nie znalazłam się w tym błogosławionym stanie. Może dlatego, że sądzimy często po sobie i jeśli samemu się ustępuje ciężarnym, starszym, schorowanym i pomaga paniom z wózkami, to zakłada się naiwnie, że taka postawa to norma?
Razem z brzuchalem ściskamy Cię serdecznie! ❤️
PolubieniePolubienie
Masz dużo racji, zamiast 500+ dużo lepsze byłyby jakieś ulgi, ułatwienia. Jakie – nie wiem, nie jestem w temacie. Ale od zawsze wiadomo, że rozdawanie pieniędzy nie jest rozwiązaniem.
Parafrazując: jak chcesz pomóc biednemu, to daj mu wędkę, a nie rybę.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
A właśnie. Przecież już w szkole średniej pisze się wypracowania na temat „dlaczego lepiej jest dawać wędkę niż rybę”. Mi się to zawsze wydawało takie oczywiste. Ale wiadomo też, że słabo myślącą większość łatwiej jest na wyborach skusić właśnie rozdawaniem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jako wychowawca zauważyłam, że czy było 500+ czy nie, zawsze ciężko było zebrać pieniądze na wycieczkę, na wyjście do teatru czy opłacenie składek klasowych. Nie na to szły te pieniądze. masz rację, bezpłatne żłobki to byłaby pomoc i miejsce w nich. Pojechałam na wieś, a chłop mówi mi – ” pani, a po co ja mam chodzić do roboty, jak piątkę „dzieciarów” ja mam w domu, to pinądz jest. A za wszystko to za plus na dzieci na krowy.. nasze dzieci i wnuki zapłacą.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja akurat mam inne doświadczenia w związku ze szkolnymi opłatami. Choćby wszystkie składki były opłacone, Rada Rodziców, plus dobrowolne sumy, to i tak za każdym razem trzeba było płacić. Czy to klasowa wigilia, czy wyjście do kina, do teatru, pomoce naukowe. Wszyscy zachodziliśmy w głowę, gdzie się podziały pieniądze… 😦
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ja miałam skarbnika, jedna z mam i ona wszystko prowadziła. Była bardzo pomocna. Rozliczenie dawała na koniec semestru do wglądu na zebraniu. Nie miałam nigdy żadnych problemów, tylko główkowaliśmy jak zabrać wszystkich do filharmonii, teatru, ale bogatsi rodzice zawsze pomagali
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To ja z jeszcze innego punktu widzenia – kobiety, która bierze 😀
Mnie to dopiero szlag trafia, gdy słyszę takie komentarze. Alkoholizm, kradzieże, morderstwa – wszystko przez 500+. To doprowadza do idiotycznej sytuacji, gdy normalne mamy zaczynają się wstydzić tego, że biorą.
Ja się nie wstydzę. Przez długie lata pracowałam na państwo, nawet kosztem moich córek, to znaczy kosztem naszego czasu razem. Teraz z czystym sumieniem i świadomie zrezygnowałam z pracy, bo chciałam przez pierwsze lata być przy Tamaludze. Korony im ze łbów nie spadły, że dali, zwłaszcza, że nie swoje dali. A ci, co najbardziej psy wieszają, robią to z jakiejś niezrozumiałej zawiści, bo być zawistnym o tak śmieszną kwotę jest niedorzeczne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie, na dobrą sprawę to 500+ ceny żłobka nie pokrywa 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gdyby zamiast 500+ było 200+ może nie byłoby tej ogólnopolskiej szalonej dyskusji. Chociaż przy naszej niechlubnej narodowej skłonności do zazdrości i zawiści nie jest to takie pewne.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Chętni do przejęcia władzy po PIS obiecują jeszcze większe rozdawnictwo. Ja czekam kiedy to wszystko pierdolnie…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czyżby i inne partie dostrzegły, jak rozdawnictwo popłaca?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja bym nawet nie miał nic przeciwko, ale niech dają ze swoich. obłowili się przecież przez lata!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hmm, moja przyjaciółka matka dwójki dzieci, mówi , że wolałaby mieć darmowe przedszkole czy żłobek dla dzieci niż 500 plus. Bo chociaż dostaje te 500 plus, to córka nie dostała się do państwowego przedszkola, bo ona jest na wychowawczym z młodszym synem w domu i cóż, wydaje i tak na to przedszkole tysiąc złotych miesięcznie. A przez brak miejsca w żłobku, nie może wrócić do pracy póki mały nie zacznie przedszkola, więc jej zdaniem 500 plus się mało sprawdza. Ale znam taką rodzinę, gdzie kobieta co urodzi to już jest w kolejnej ciąży, obecnie mają 6 dzieci i 7 w drodze. A najmłodsze urodziło się w październiku rok wstecz, a ona już w widocznej mocno ciąży. I cóż, to rodzina, która 500 plus uczyniła sposobem na życie…. I pewnie jest ich więcej. Ale są przecież ludzie, którzy chcą mieć dzieci i nie jest powodem jakiś tam przelew od państwa. Mnie przynajmniej do macierzyństwa kasa by nie przekonała…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mądry, fajny wpis. Mam podobne wrażenia. Też jestem zdania, że forma 500+ jest nieodpowiednia i można by znaleźć lepsze metody na pomoc rodzinom. Z drugiej strony, widzę coraz bardziej, jak ogromne wydatki generują dzieci. Ja byłabym bardziej za bezpłatnymi żłobkami, przedszkolami i bonami na zajęcia dodatkowe lub artykuły dla dzieci. Niemniej jednak znam wiele rodzin, których sytuacja finansowa dzięki 500+poprawila się na tyle, że dzieci po raz pierwszy wyjechały nad morze, lepiej się ubierają itp. Natomiast zgadzam się z Tobą, że społeczny odbiór rodzin z dziećmi po wprowadzeniu 500+ bardzo się pogorszył. I jest to przykre.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Póki co cieszmy się, że złośliwcy poprzestają na krzywych spojrzeniach i głupich komentarzach za plecami, czy w internetach. Jest to przykre, ale można olać.
PolubieniePolubienie
Właśnie – normalna większość nie po to ma dzieci, by dostawać pieniądze od państwa z tego tytułu. Smutne i irytujące jest, że są tacy, którzy na wszystkich dzieciatych patrzą jak na tą patologiczną mniejszość.
PolubieniePolubienie
Cóż rzec – witki opadają i tyle. Ale brak przepuszczania w kolejce nie ma związku z polityką, obawiam się, że społeczeństwo po prostu dziczeje, jakby zapominając, że po to się razem zgromadziliśmy, by chronić tych, co sami ochronić się nie mogą. Inne wychowanie czy coś…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiem, wiem, na ową ludzką znieczulicę i moja mama narzekała, a i pewnie babcie by coś rzec swego czasu mogły.
Teraz są niby różne szlachetne akcje uświadamiające, ale… to chyba do niewielu trafia. Złe kanały przekazu, czy jak?
PolubieniePolubienie