KUPAmięci. Dialogi z młodzianem

Droga nasza blogerka Basia stworzyła kiedyś wpis (o, ten), który dał mi asumpt, czy wręcz porządnego kopa do zaopatrzenia się w notatniczek, z pietyzem ku temu celowi wybrany w lokalnym papierniczym. W nimże to, z założenia, zapisywać mam co mądrzejsze, bądź śmieszniejsze wypowiedzi Damacjusza. Nie ma tam w sumie zabawnych jego słówek, gdyż takie nie istnieją – dziecię to dość szybko nauczyło się w miarę sprawnie operować językiem polskim, zasób słów ma jak na swój wiek (trzy lata skończy za cztery miesiące) imponujący i rozmawiać można z nim już całkiem normalnie. No, przyznajmy uczciwie, że nie wymawia jeszcze porządnie „r”. Ma jednak ciekawe dziecięce spojrzenie na świat i tą dziecięcą prawdomówność, która rozbawia nas nieraz do łez.

Pierwszą rzeczą, jaką zapisałam była wypowiedź Damacjusza na jakimś rodzinnym przyjęciu. Miał wtedy z półtora roku. Było lato. Siedzieliśmy na tarasie u moich rodziców, rozłożyste drzewa okalające ogród filtrowały gorące promienie słońca, nasze twarze muskał powiewający znad jeziora rześki wiaterek. Okrągły drewniany stół, na nim grillowane mięsiwo i letnie sałatki, wokół ludność w przedziale wiekowym trzydzieści pięć – sześćdziesiąt cztery, plus, jako się rzekło, rodzynek – półtoraroczny Damacjusz w dziecięcym krzesełku z tacką. Wszyscy skupili uwagę na najmłodszym członku zgromadzenia i uprzejmie zapytują go o żłobek. Pytany o kolegów i koleżanki wymienia z imienia wszystkich chłopców.
– A dziewczynki jakieś? – dopytuje starszyzna – Są w żłobku jakieś dziewczynki?
Damacjusz zastanawia się przez chwilę, po czym stwierdza radośnie:
Dziewczynki nie mają siusiaków!
(Oburzenie mojej chrzestnej – widok bezcenny.)

Gdy tak przeglądam zapisy co ciekawszych dialogów z Damacjuszem, dochodzę do wniosku, że spora (choć wcale nie aż tak liczna, jak by się mogło zdawać) ich ilość kręci się wokół tematów, no cóż, fekalnych. Wiadomo, dziecko. Obce mu jakiekolwiek tabu, i jest to zresztą urocze. Dzisiaj będzie garść takich właśnie wypowiedzi, z góry uprzedzam osoby o słabszych nerwach, wrażliwszych żołądkach, bądź tych, którzy właśnie zabierają się do jedzenia.

Na przykład, kiedy Damacjusz był jeszcze przed drugimi urodzinami babcia na swoje jakże istotne pytanie:
– A umiesz już robić kupę na nocnik?
Uzyskała prostą odpowiedź:
– Nie wydaje mi się.

Wszak on ma czas, wiadomo, do tematu porzucenia wygody pieluch trzeba się spokojnie przygotować, zebrać wszystkie potrzebne informacje dotyczące szczegółów technicznych, et cetera. Jak to naukowcy. To tylko w przedszkolach by chcieli, żeby dziecię do tych przybytków się udające ogarniało już na spokojnie, że jednak ubikacja to fajniejsza rzecz od superchłonnych, pozwalających nie frasować się potrzebami fizjologicznymi w trakcie niezwykle intrygującej zabawy Zygzakiem McQueenem i Złomkiem, bądź „czytania” którejś z części „Ulicy Czereśniowej”, pieluch Dada.

A zatem, jeśli chodzi o przygotowanie techniczne: z dwuipółrocznym pacholęciem budzimy w pewien weekend jego ojca, zwanego, z braku lepszej jak dotąd ksywy, moim mężem. Albo w sumie co tam, niech ma, niech raduje się męskie jego serduszko – nazwijmy go jednak Królem Słońce, w końcu rozświetla nam szarość egzystencji, no i głową jest, jak to mawiają, rodziny.
– Tata, tam odłóż koldełkę, tam pod ścianą! I ubierz skalpetki i spodnie. – dyryguje władcy Damacjusz. Niedaleko, widać, padło jabłko od jabłoni.
Kiedy Jego Światłość wstaje i idzie do salonu, w którym zwyczajowo przed udaniem się na nocny spoczynek zrzuca swój przyodziewek na pierwsze lepsze krzesło, tudzież na podłogę, zanosząc się tłumionym śmiechem podrzucam Damacjusza:
– To leć, powiedz jeszcze tacie co ma ubrać.
Młodzian posłusznie i z uśmiechem na natchnionym poczuciem misji obliczu dogania więc ojca i ogłasza mu:
– Tata ja ci powiem co masz ublać!
– Ale ja teraz idę do łazienki – pada odpowiedź gdzieś z korytarza.
– A co tam będziesz lobił?
– Siusiu.
– To ja idę zobaczyć!
Po chwili ciszy słyszę rzeczowy głos Damacjusza z łazienki:
– Nie leci ci na paluszki? A siusiaka trzymasz, żeby cię nie bolał?

Słowem, kupa rzeczy do ogarnięcia. Nie do końca się zatem dziwię, że wciąż woli wybierać opcję:
– Chodź tata, zmienimy pielajdę, na pewno jest jakaś kupka!
Abstrahując już od tego, że Król Słońce pewnego pięknego dnia, w przypływie najpewniej umysłowego zaćmienia, aby mieć gwarancję, iż latorośl nie będzie mu zwiewać w trakcie zmiany pieluchy – jak miała to z rok temu jeszcze w nawyku – zapoczątkował głupi zwyczaj wręczania pacholęciu telefonu, co by sobie filmy o Zygzaku na YouTubie pooglądał. Taki tego czynu efekt, że do teraz każda zmiana pieluchy celebrowana jest z telefonem w rękach młodziana. Inaczej nieszczególnie jest szansa. Jedyny z tego pożytek, iż zdecydowana większość filmików przezeń oglądanych jest po angielsku, dzięki czemu Damacjusz zna już angielskie nazwy kolorów i policzyć do ośmiu, w porywach i do dziesięciu w tym języku potrafi.

Pytany jednakże wprost o porzucenie pieluch nie owija, nomen omen, w bawełnę, i tak, jeszcze przed miesiącem, zakonotowałam w kajeciku taki oto dialog pomiędzy Damacjuszem a Królem Słońce:
– A ja zlobiłem wczolaj kupę do nocnika! Tata, czemu zlobiłem kupę do nocnika?
– Bo już się nauczyłeś. To co, będziesz już teraz wołał, jak będzie ci się chciało kupę i będziesz robił do nocnika?
– Nie, jeszcze nie.
– A dlaczego?
– Jak będę duży, to będę lobił do nocnika, dobze?

Czekamy więc cierpliwie. Na razie ma niecały metr wzrostu.
… I mnóstwo filmów na YouTubie do obejrzenia.

32 myśli na temat “KUPAmięci. Dialogi z młodzianem

    1. ❤️ Też tak myślę 😉
      Choć trochę zaczynam się bać, czy pieluchy nie będą nam towarzyszyć jeszcze przez kilka lat (i bynajmniej nie myślę tu o nadchodzącym wielkimi krokami drugim maleństwie ;)).

      Polubione przez 1 osoba

  1. Radośnie musicie tam mieć 🙂 Cieszcie się z tego czasu, gdy każda kupka w nocniku sprawia radość, ten czas tak szybko przemija.. 🙂 Ale notes zostanie i będzie skarbnicą wspomnień za kilka lat 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak, notes to bardzo dobry pomysł. Już teraz widać, że jak się czegoś nie zapisze na świeżo, to często potem trudno sobie przypomnieć, co tak nas rozbawiło zaledwie kilka dni później!
      I wierz mi, radujemy się wszystkimi kupami 😉

      Polubione przez 1 osoba

  2. Haha 🙂 z jednej strony nie mogę się doczekać, aż mój zacznie mówić, z drugiej strony wiem, że po fakcie mogę trochę tej niecierpliwości żałować. Wesoło macie. Damacjusz ma inteligentną mamę ze świetnym poczuciem humoru. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. Jeszcze nie jest duzy, zostaw dziecko w spokoju 😀 Hahahaha 😀

    Super uroczo sie zrobilo. Dobrze, ze zapisujesz te teksty 🙂 Ja tez mam kilka, choc zapisanych w telefonie, a nie w bezpiecznym zeszycie. Chyba musze je jednak zabezpieczyc przed jakas telefoniczna zagładą.

    Chociaz „Nie wydaje mi sie” 😀

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dobra, przyznam Ci się, że też większość mam w telefonie, czekającą na przepisanie do wspomnianego zeszytu 😉 Te dialogi przynajmniej zapisuję w aplikacji, z której mogę je odczytać i na innych urządzeniach, bo z przepisami dałam ciała i straciłam pokaźny ich zbiór wraz ze zbuntowanym telefonem 😦

      Polubienie

      1. Oooooo to widzisz, przepisuj szybciutko 🙂
        Ja musze przepisac reszte moich snow z telefonu, ale tlumacze je na angielski, zeby mąż wiedzial, ze nie snia mi sie jacys faceci 😛 I sie zbieram do tego, jak…

        Polubione przez 1 osoba

  4. Wyję 😂
    Skąd ja to znam!
    I Tamalugowe zaglądanie w majtki taty „Tata, jeśt kupa?”
    Im jest starsza i więcej mówi, tym śmieszniejsze są dialogi i monologi, bo i tych pewnie u was nie brakuje 😀
    Zawsze się wkurzam, gdy nie zdążę czegoś zapisać i potem zapominam. Może powinnam z włączonym dyktafonem za nią łazić?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak, tyle gada. Może to dlatego, że chyba jednak nie jestem zbyt dobrą mamą i już od najmłodszych, hm, miesięcy powtarzałam mu „Damacjuszku, niestety musisz się nauczyć mówić, bo mamusia nie wie o co ci chodzi” 😉
      W sumie to dla niego wcale nie dobrze, że aż tyle mówi – widzę, że z automatu wszyscy go przez to traktują jak starszego i tak też wymagają (np dziadkowie). A on dopiero trzy latka będzie kończył…

      Zobaczymy jak będzie z Milo, bo przecież każde dziecko jest inne. No i, zauważ, Damacjusz, owszem, mówi, ale za to jeszcze wciąż nie korzysta z nocnika/ubikacji. Coś za coś, chyba.

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s